Nie spieraj się z termostatem. On wie lepiej. Czyli - zimny grzejnik, a jest ciepło!

Siła sugestii.
Kiedy dotykamy grzejnika i okazuje się on chłodny, automatycznie wydaje się nam, że w pomieszczeniu jest zimno i rozglądamy się za swetrem.
A tymczasem okazuje się, że w pomieszczeniu jest temperatura jaką lubisz, ustawiona na sterowniku. Jak to działa?
Kiedy zmieniasz system ogrzewania domu zastępując kocioł węglowy kotłem gazowym lub pompą ciepła, zmienia się całkowicie sterowanie dopływem ciepła do pomieszczeń. Do tej pory Twój kocioł grzał przez cały czas, dopóki miał węgiel czy koks w palenisku. Ciepła, a raczej gorąca woda płynęła do grzejników, których zawory rzadko były skręcane, a jeśli w pomieszczeniu robiło się za gorąco, po prostu uchylało się okno. Dowodem na działanie systemu był gorący grzejnik. Nowoczesne kotły gazowe i pompy ciepła pracują tylko wtedy, gdy jest to niezbędne. Ale skąd one to wiedzą?
Zacznij od grzejników. To pierwszy krok do oszczędności.
Niezależnie od systemu ogrzewania, czyli nawet wtedy, gdy wciąż masz kocioł na paliwo stałe, na Twoich grzejnikach powinieneś zainstalować zawory termostatyczne. Możesz na nich nastawić temperaturę pomieszczenia, po osiągnieciu której zawory powinny się zamknąć. Czyli jeśli Twoją ulubioną temperaturą są 22°C, zawór nastawiony na tę wartość czuwa, by się wtedy zamknąć. Od tego momentu grzejnik stygnie, ale powietrze w pomieszczeniu obniża swą temperaturę znacznie wolniej, czerpiąc ciepło zakumulowane w ścianach, stropach i posadzce. Nie dzwoń zatem do serwisu ze zgłoszeniem awarii, na co dowodem ma być zimny grzejnik. Po prostu zawór grzejnika zachował się bardzo rozsądnie. Postanowił odciąć dopływ cieplika, skoro tylko dostał sygnał od własnego termostatu, że grzejnik wykonał swą misję i nagrzał powietrze do żądanej przez Ciebie temperatury. Gdy ta temperatura spadnie poniżej Twoich nastawień, zawór znów się otworzy i grzejnik będzie ciepły, aż sytuacja się powtórzy. Takie działanie zaworu z termostatem przynosi oszczędności – cieplik nie ostygnie w grzejniku oddając mu niepotrzebnie swą energię i kocioł zużyje mniej paliwa. Ale na tym możliwości oszczędzania się nie kończą.
System wymyślony z głową.
Nowoczesne systemy ogrzewania, wykorzystujące kotły gazowe i pompy ciepła, posiadają system sterowników zarządzających pracą całego układu. Centralny sterownik pozwoli Ci na takie ustawienie pracy kotła czy pompy, by zużywać jak najmniej energii. Miejsce zamontowania centralnego sterownika z termostatem decydować będzie o tym, kiedy cieplik będzie rozprowadzany do grzejników lub ogrzewania podłogowego (płaszczyznowego). Jeśli nastawisz ulubione 22°C na tym sterowniku i ta temperatura zostanie w tym miejscu osiągnięta, sterownik wyłączy zasilanie grzejników lub podłogówki. Kocioł lub pompa ciepła mogą wtedy zająć się produkcją ciepłej wody lub też zostaną wyłączone, jeśli to zadanie zostało już wykonane. W domu będzie ciepło, choć w tym momencie ani kocioł, ani pompa nie będą pracować. A jeśli nie pracują to znaczy, że nie zużywają paliwa ani prądu.
Czas to pieniądz.
Centralny sterownik daje jeszcze jedna ważną możliwość. Pozwala narzucić kotłowi lub pompie godziny, kiedy te urządzenia mają pracować, a kiedy mogą odpocząć. Co więcej, można ustawić poziom żądanej temperatury pomieszczeń w poszczególnych pasmach czasowych. Gdy śpisz, niższa temperatura jest nawet wskazana. Pompy obiegowe ciepłej wody też mogą w tym czasie drzemać😊. Gdy jesteś w pracy, system może być wyłączony. Uruchomi się na tyle wcześniej, aby w momencie gdy wracasz, temperatura w domu była optymalna. Im precyzyjniej ustawisz czas pracy systemu ogrzewania i ciepłej wody, tym więcej zaoszczędzisz.
Ile wart jest 1°C.
Między 22 a 21°C różnica jest niewielka. Okazuje się jednak, że podniesienie żądanej temperatury domu choćby np. z 20 do 21°C, znacznie podnosi rachunki za ogrzewanie. Każdy stopień więcej, to skokowy wzrost wydatków. To co jeszcze niedawno moglibyśmy uważać za nieistotne, z uwagi na podwyżki cen wszystkich nośników energii okazuje się mieć spory wymiar finansowy. Nie ma jednej procentowej zależności między żądaną temperaturą i kosztami jej uzyskania; każdy dom jest inny, ma różną przenikalność cieplną ścian i okien, czy poddasza. Można zasadniczo stwierdzić, że im starszy dom, tym droższe jest uzyskanie wyższej o 1°C temperatury pomieszczeń, bo dom ten łatwiej traci ciepło.
Ten wzrost kosztów dotyczy nie tylko Twojego portfela, ale ma wymiar szerszy. Stąd nasza rada: zapomnij raczej o ulubionych 22°C, bo apele o oszczędzanie poboru prądu czy gazu, nie wynikają z potrzeby hartowania społeczeństwa. Chodzi o to, by krajowe zasoby gazu i prądu (zależnego głównie od zapasów węgla) starczyły na cały sezon grzewczy. Możemy trzymać się swoich dotychczasowych upodobań, ale w jakimś momencie gaz i węgiel mogą się skończyć. Twój kocioł i pompa nie będą miały zasilania. I wtedy program hartowania będziesz miał zaserwowany automatycznie, na zupełnie innym poziomie temperatury.